Rok na marzenia…

Rok na marzenia…


W ciągu najbliższych 1,5 miesiąca zamierzamy wyjechać na około rok czasu. Azja i Australia. Nie mamy nic przygotowanego. Chcemy podróżować autostopem, spać na couchsurfingu, przeżyć coś autentycznego. Żyć tu i teraz. Nie za biurkiem. Nie przed monitorem. Z plecakiem zamiast joemonster i świata seriali. Chcemy spełnić swoje marzenia i mieć co przed kominkiem na starość wspominać. Banał. 
Odwaga czy głupota? Jedno i drugie.



Prolog…

Myślałam, że rezygnacja z pracy w korporacji będzie receptą na szczęście. Okazała się jednak początkiem większych przemian. Domino ruszyło. Związek, mieszkanie. Pobyt w szpitalu, który odmienił moje spojrzenie na kilka spraw. Kolejny pobyt w szpitalu, który opóźnił wyjazd i nadał nowe znaczenie <braku organizacji>.  
W tle studia.

Wakacje all inclusive na wyspie kanaryjskiej, sztuczne, drogie, zapchane Anglikami i ich wszechobecną fasolą, bekonem. I kolejne wakacje, pełne życia, ludzi. Apetyt pobudzony ale niezaspokojony. Wspólna decyzja o podróży. Chaotycznie i spontanicznie zmieniające się plany, od festiwalu polujących orłów w mongolskich stepach po staż na rozmodlonej i egzotycznej Bali. 

Chwila zwątpienia przychodzi kiedy mój głos rozsądku, wsparcie i opoka, rzuca pracę, wypowiada umowę na mieszkanie. Planów konkretnych nadal brak. Podobnie jak biletów lotniczych. Ale jest szczepienie na żółtaczkę :) I taka mniej więcej kolejność jest charakterystyczna dla naszej nie/organizacji. Pocieszam się, że gdybym miała rok na przygotowania, sytuacja zapewne nie różniłaby się wiele od obecnej. Ten typ tak ma.  Musimy po prostu spakować plecaki i wyjść z domu. Zrobić pierwszy krok. Reszta sama pójdzie. Nie jest to rozsądne podejście i nikogo nie namawiam do naśladowania :)

Czy nam się uda? W głowie tysiąc wątpliwości. Otuchy dodaje myśl, że to tylko rok.





Rok na spełnienie marzeń.







 2.09.13

4 komentarze:

  1. Dokładnie to samo zrobiłam (rzucenie pracy, wypowiedzenie mieszkania i wyjazd do Afryki) i to była najlepsza decyzja w moim życiu :) Trzymam kciuki i czerp z życia ile się da :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, super! Cały rok w Afryce? Czuję się przy tym maleńka :) jak było???

      Usuń
  2. A ja zostawiłam korpo i właśnie spędzam rok na Maderze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania teraz?!! Wow, super. Lecę czytać o Maderze na garnku :)
      Czy ta decyzja, wyjazd, zmieniły jakoś drastycznie Twoje życie? Czy wszystko po staremu?

      Usuń