Rekiny wielorybie. Tona szczęścia za 70 pln. Tego NIE da się opisać...



Cieszymy się jak dzieci. Wrażeń nie da się opisać. Zobaczcie sami...

szczęki 2 <= NOWY filmik!
rekin wielorybi by Iga :)  <= filmik!

















































Nasza przygoda z rekinami wyglądała mniej więcej tak: 

Transport. Nocleg


lot na Cebu, z lotniska taxa na south bus terminal i autobus do mieściny Oslob, Tan – awan (nie Oslob city!), ok. 4 h za 150 php, klima daje konkretnie więc cieplejszy ciuszek trzeba zabrać obowiązkowo. Popularnością cieszą się nocne busy, jednak my woleliśmy przespać się na miejscu i ruszyć wypoczęci skoro świt na rekiny. 

Decyzja bardzo trafiona. Przespaliśmy nasz docelowy przystanek i przypadkiem o 23 wylądowaliśmy idealnie naprzeciwko miejsca, skąd płynie się do morskich stworów. Mega fart. Tym większy, że tuż przy przystanku znaleźliśmy niedrogo wolny pokój. Do rekinów mogliśmy zejść w kapciach :)))

Atrakcje


Jeszcze tej samej nocy załapaliśmy na lokalną imprezę w stylu „streat dance”, gdzie ekipy tańczyły do kawałków żywcem wziętych ze „step up” etc., zabawnie. Zwłaszcza, że były to głównie męskie ekipy… Kręcenia bioderkami niejedna babka mogłaby się od nich nauczyć :)
 eh, te ciepłe kraje mają jednak fantazję! 

Rekiny. Kiedy?


Można wypływać już od 6 rano, wiadomo – im wcześniej tym lepiej i zdecydowanie w tygodniu. My ogarnęliśmy się na 7. Łódeczkę mieliśmy tylko dla siebie. 1000 php za osobę. Wcześniej parę słów przestrogi czyli rekinów nie dotykamy i… nie jeździmy na nich :) Tak, widziałam przekreśloną fotkę dziewczyny stojącej na grzbiecie biednego rekina…
Może i są olbrzymie ale kości nie posiadają i uszkodzić je nie jest tak trudno wbrew pozorom. 

Jak to wygląda?


Pierwsze zaskoczenie – rekiny były dosłownie kilkadziesiąt metrów od brzegu! 
Myśleliśmy, że będziemy płynąć dłuższą chwilę, może nawet szukać ich a tu nic z tych rzeczy! 
2 minutki i już są! 
A my zaskoczeni, nieprzygotowani, w pośpiechu zakładamy maski i bach do wody bo czas już tyka! Tylko 30 min w wodzie z „tuki”, jak nazywają je Filipińczycy. 

Ok, skłamałabym mówiąc, że ani trochę się bałam :) był moment wątpliwości, może nawet lekka panika, szczególnie jak obserwując jednego rekina odwracam się i… widzę gigantyczną, szeroko otwartą paszczę na wprost mojej twarzy!!! A chwilę potem coś gigantycznego przepływa pode mną tak blisko, że muszę kucać przy powierzchni wody w pozycji embrionalnej modląc się, żeby nogami o niego nie zahaczyć! 

Hardcore. 

My ich nie dotykaliśmy ALE one nas zdecydowanie tak! Zwłaszcza, że było ich sporo! 4-5 rekinów, tyle samo łódek. 

Snorkeling czy nurkowanie?


Przewodnicy, którzy dawniej polowali na rekiny wielorybie, teraz dokarmiają je krewetkami, niczym pieska z ręki. Olbrzymy, nic nie robiąc sobie z naszego towarzystwa, ochoczo pałaszowały krewety niemal kładąc swoje paszcze na maleńkie łódeczki. Z tego powodu uważam, że nurkowanie mija się trochę z celem. Snorekling w zupełności wystarcza. 

Czy pływanie z rekinami jest Eko?


Rekiny pływają sobie w oceanie jak chcą i gdzie chcą. Jedzą krewety kiedy mają na to ochotę (czyli zawsze :) ). Gdyby nasze towarzystwo wkurzało je nie muszą nas nawet zjadać. Mogą sobie w każdej chwili odpłynąć kilometry w głąb oceanu… 

Czytałam wiele negatywnych opinii, że rekiny otaczane są przez wiele łódek i mnóstwo turystów w pośpiechu rzuca się do wody pstrykając fotki etc. My nie mieliśmy w ogóle takich problemów. Zero tłoku, pojedynczy ludzie i duuużo rekinów. 

Zdjęcie z rekinem


Zdjęcia można było cykać ile dusza zapragnie ale i tak najlepiej dać aparat przewodnikowi, który jest taki kochany, że sam zanurkuje i zrobi Wam fotkę z „gentle giants”, jak słusznie nazywają je miejscowi.

Podsumowanie


Wrażenia super pozytywne! 11/10. Jest to zdecydowanie najfajniejsza rzecz, jaką zrobiliśmy na Filipinach i warto przyjechać tutaj tylko po to unikatowe przeżycie. Pływaliśmy w sumie dwa razy z rzędu. Ojjjj warto było!!!!

PS. Sam Oslob ma urokliwe wybrzeże z ładnymi plażami, które widzieliśmy niestety tylko przez szybę autobusu w drodze powrotnej do Cebu. Potem żałowaliśmy, że nie zatrzymaliśmy się na co najmniej jeden dzień. Alona Beach na Panglao (Bohol), dokąd zmierzaliśmy z Cebu, wypadła dużo bladziej.

21.11.13



8 komentarzy:

  1. Rosjanie mawiają "i smieszno i strasno", a ja patrzę na te zdjecia i myśle "i pięknie i strasznie". zdjęcia niesamowite, wierzę że przeżycia dla was jeszcze większe ale jak tak patrze na nie - na niektórych światło, odbicie od kostiumu ... spowodowało jakieś czerwone refleksy wokół Ciebie i aż mi mrówki po kręgosłupie chodzą!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj Mamuś Ty to masz wyobraźnię haha

    OdpowiedzUsuń
  3. No super. Zdjęcia przepiękne aż chciałoby się mieć takiego na wędce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja odniosłam podobne wrażenia, jak " Stara Matka ", a chyba poszłam jeszcze dalej, ja po prostu zobaczyłam strumienie krwi wokół Was, te czerwone smugi, jakieś zakrętasy, plamy spowodowały, że poczułam się, jak na jakimś dobrym horrorze, ale zaraz potem, jak zobaczyłam Wasze zadowolone minki i niebiański spokój, myślę, nie, to nie horror, to bajka, zdjęcia nie z tej ziemi, unikatowe, pierwsza nagroda w każdym foto-konkursie murowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co, tak sobie myślę, że te czerwone smugi, zakrętasy, odbicia światła ... to nic innego jak czerwone włoski mojej Igusi.
      mam nadzieje, ze rekiny nie reagują na czerwony kolor niczym hiszpańskie byki.

      Usuń
  5. niektóre z tych zdjec to jak "piękna i bestia", oczywiście mam na myśli twoje zdjecia z rekinem ... dziecko w sobotn poranek, miast przygotowań na przyjecie gości na skypa popatruje i znowu nic, mimo wszystko buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. niestety my na wyspie Bohol bez pradu... wiec i bez netu. Generator dziala w nocy tylko ale tez netu brak. Teraz do miasta podjechalismy zeby w kafejce bilety kupic tylko, jutro do stolicy wracamy i o 4 rano lot na Bali :) buziaki, Iga

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz jaki mam stosunek do tyb i morskich stworow... na sama mysl ze jakies morskie zyjatko mialoby mnie tknac nie bede mogla spac w nocy... no chyba ze to przez te poludniowe bioderka ;)

    OdpowiedzUsuń