Małpi las i tańce balisjkie


Wspaniały dzień! 

Z nowinek – ugryzła mnie dziś małpa (inna złapała mnie za cześć ciała, na której noszę górę od stroju kąpielowego… bez komentarza!). Niesamowite wrażenia i zdjęcia z Monkey Forest.

Doznania kulinarne w postaci puddingu z czarnego ryżu. 

Dzień zakończyliśmy tradycyjnymi tańcami balijskimi

Szczegółową relację obiecał Artur, który ostatnio obija się na blogu. 
Arurze, czekamy :)

***

Monkey Forest


Poddaję się. Artur utknął na swoich przemyśleniach filipińskich więc wrzucam parę fotek z Małpiego Lasu. Enjoy :)

Małpy dostawały prawdziwie małpiego rozumu na widok bananów...



ja chcę BANANA!




No DAWAJ go!


ja też, ja też!

Kto myśli, że małpki są słodkie i niewinne ten nie widział małpy, której NIE dałeś banana...




Osobiście małpiaste człekokształtne dzielę na te, które mnie NIE ugryzły i... na te drugie :)



Zachowałam bezpieczny dystans 









Po dłuższych walkach nastąpiła zgoda

Artur się zlitował i dał małpie banana :)

chyba jej smakowało
bananów nigdy za dużo

od tej pory najlepszy kumpel i przewodnik w jednym ;)


malutka małpeczka jest niesamowicie podobna do ludzkiego dziecka




cała trójka w komplecie




Top 3


Małpi las, czy raczej dżungla, plasuje się w pierwszej trójce najfajniejszych rzeczy, jakie widzieliśmy, przeżyliśmy do tej pory.

Nawet jak kogoś odstrasza turystyczna populacja i ceny w Ubud warto przyjechać tylko i wyłącznie dla tej atrakcji. 10 minut spacerkiem od centrum miasta rozpościera się kawałek najprawdziwszej dżungli, a nie parku, jak ja to sobie przynajmniej wyobrażałam. Są zwisające lniany, niesamowite drzewa czy rwący potok. 

Nie jestem zoologiem ale wygląda to jak 100% naturalne środowisko małp, żadnego zoo, żadnych barier, ograniczeń, klatek. Małpy dawały znać na każdym kroku, że jest to ICH terytorium i że ONE tu rządzą. 

Zapomnij o próbach zjedzenia/wypicia/wyciągnięcia z torby czegokolwiek, schowaj okulary, czapki i wszelkie ozdoby głęboko do plecaka, aparat noś tylko na sznurku. 
Małpiszony chwilowo dają się obłaskawić bananami, które można kupić przy wejściu. 

Za próbę zrobienia sobie zdjęcia z małpą bez uprzedniego wkupienia się w łaski za pomocą banana (Artur Ty chytrusie!) zostałam natychmiast ukarana ugryzieniem. 
Wielkość kłów (bo to już chyba wykracza poza termin „zębów”) zaskoczyła nas, sami widzieliście na zdjęciu! 

Jednocześnie w bujną zieleń zostały sprytnie wplecione przepiękne elementy architektury i sztuki – mnóstwo posążków bóstw i bogów, pomniki, świątynie, mosty, a nawet amfiteatr. 
Raj dla miłośników fotografii. 
Kontakt z dzikimi małpami pierwszego stopnia. 

Monkey Forest to rzecz absolutnie godna polecenia!

***




Mniam! Mój ukochany pudding z czarnego ryżu, uwaga – uzależnia :)

***

Ona tańczy dla mnie


Wieczorem poszliśmy na tańce balijskie. Artur narobił mi wstydu – siedząc w pierwszym rzędzie usnął bez pardonu z otwartą skarbonką!!! Nie wiem doprawdy jak to możliwe, bo abstrahując od wrażeń wizualnych muzyka dudniła głośno. 

Dziwna to była melodia, poza znanymi fletami i bębenkami grano za pomocą młoteczków na czymś, co przypominało duże cymbały? 

Panów muszę rozczarować - żadnej golizny i tańców brzucha. Raczej drobne i subtelne ruchy dłoni.












27.11.13

8 komentarzy:

  1. :D cos cie nie polubili czlekoksztaltni przyjaciele :D :D :D
    dawaj zdjecia mala!
    ps. malpa zyje? :D

    aaa i mam ci przekazac od chi, ze przyjacielem bialego czlowieka w azji jest... Jagermeister ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziecko, no sama przyznaj - do grobu mnie wciagasz jak nic, w dodatku g ....p ... i każesz sobie definiować określenia oczywiste. bo przecież włóczenie sie po świecie celem stanowienia strawy dla małp jest wg. ciebie rzecza normalną. a tak juz całkiem poważnie, bardzo pieknie że wrażenia niesamowite, czarny pudding przepyszny a tańce lokalsów jedyne w swoim rodzaju. ale moze byscie jednak bardziej ostrożni byli - takie niewinne nawet ugryzienia zwierzat mogą spowodować nieciekawe skutki. nie zapominajcie - szczepień obowiązkowych na wścieklizne i inne świństwa - to tam z pewnością nie robią! mama

    OdpowiedzUsuń
  3. No i widzę Synku, że Ci wlazła pierwsza istota na głowę - dosłownie i w przenośni, a tak poza tym, to już zakończ te przemyślenia, albo po prostu nie leń się i popracuj trochę na blogu!

    OdpowiedzUsuń
  4. spokojnie, mam tylko małego siniaczka :) wczoraj mnie jakaś pszczoła za to ugryzła :) ewidentnie chcą mnie wykurzyć z tego Bali :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem relacji z waszej podróży. Podziwiam za taką odwagę bo ja nie była bym taka odważna. Pozdrawiam i życzę dalszych udanych przeżyć aż boję się pomyśleć co będzie dalej. I tu niespodzianka to pisałam Ja Babcia Irena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babciu co za telepatia! Właśnie o Tobie myślałam i się zastanawiałam czy Andrzej Ci pokazał jakieś zdjęcia i że muszę do Niego napisać co u Ciebie słychać a tu niespodzianka! Babcia na blogu! To mi się podoba :)
      napisz koniecznie więcej do mnie na blogu lub mail: kopczynska.iga@gmail.com.
      Buziaki i pozdrowienia od Artura

      Usuń
  6. No tak typowy samiec, jak tylko brak golizny, czy chociażby tańców brzucha, to nie ma na co patrzeć, od razu nuda i sen przychodzi.
    Iguś nie przejmuj się, oni ( samce ) tak mają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojjj dobrze powiedziane, uśmiałam się :))) My kobiety i te nasze samce :) Samo życie!

      Usuń