Pojechałam stopem z dwoma ziomami na Lazurowe Wybrzeże. Barcelona, Aix-en-Provence, Nicea, Savona, Genova, Mediolan. Dwa tygodnie. Śmiesznie mało. No big deal.
Aha, byłam wtedy bezrobotną z wyboru, studentką prawa z zamiłowania, świeżo upieczoną narzeczoną z topniejącymi oszczędnościami.
Podziwiam mojego faceta za stoicki spokój, z jakim przyjął ten babski wypad. Zwłaszcza, że dzień wcześniej wróciliśmy z dwutygodniowego, romantycznego wypadu na Kanary. Nie zdążyłam porządnie wyprać skarpetek i wytrzepać piachu z majtek a już stałam w progu, z plecakiem na plecach i z uśmiechem wołając:
Adieu my love! Do zobaczenia za dwa tygodnie!
Ta śmieszna wyprawa otworzyła mi oczy na wiele spraw. Bardziej niż sam rozwód z korpo. Przede wszystkim obezwładniła wszystkie dotychczasowe, wieloletnie wymówki na temat podróżowania. Przynajmniej część z nich na pewno doskonale znacie z własnego podwórka.
1.BRAK kasy.
Królowa, prawda? G... prawda. Ja nie miałam kasy. Całą wydałam na Kanarach. I spędziłam najlepsze 2 tygodnie mojego życia. Zwiedzałam Barcelonę, piłam francuskie wino, jadłam włoską pizzę i gelatos, chodziłam na wystawy, lokalne targi, snorklowałam dookoła wyspy, kąpałam się w Nicei. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.
I nie, nie spałam na dworcu i ławce w parku. Nawet nie w namiocie. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale nocleg 5 min od Sagrada Familia (Barcelona u Sergie) czy drewniane łoże z baldachimem i widokiem na morze (Genowa u Steffena) na długo pozostaną w mojej pamięci...
Słowem klucz jest tutaj znany czytelnikom i ukochany przeze mnie: couchsurfing :)
2. BRAK towarzystwa.
Wice prezydent wymówek. Zwłaszcza dla singli. Kolejna g... prawda. Ok, jednego zioma znałam ze studiów. Drugiego zobaczyłam w dniu wyjazdu. Dużo estrogenu i trzy pary cycków. Wiecie co? Było geeeenialnie!!!

Poza tym dzięki niej, po trzech latach wzlotów i upadków dalej mogę dumnie się nazywać studentem prawa.
Jak Wam się podobają, chcielibyście jakieś tipy o podróżowaniu stopem i couchem, podam kontakt na priv. Może. Tzn. jak jesteście przystojni i bogaci.
Jazda autostradą kilkudziesięcioletnim maluchem - kabrioletem, który sypał się od samego patrzenia na niego. Mijamy z piskiem opon wypasione fury, jedna, za drugą. Ekscentryczna pani Kapitan za sterem odpala fajkę od fajki. Ten autostop sprawił, że pojęłam znaczenie słów: "życie stanęło mi przed oczami..." Jak widać, przeżyłam. A pani kapitan z ochrypłym głosem wyrzuciła nas nie mniej nie więcej tylko na.... CZERWONYM DYWANIE w Cannes. Lol.
3. BRAK odwagi.
Brak kasy, towarzystwa i odwagi. Mamy świętą trójcę. Normalne, że się boimy. Nieznajomych na couchsurfingu, morderców z piłami na autostopie, poproszenia szefa o urlop i partnera o zgodę na wyjazd bez niego. Okej. Żałujemy rzeczy,których nie zrobiliśmy. Nie na odwrót. Zamknij oczy i SKACZ! Tzn. jedź. Nie marudź, nie kręć, nie szukaj wymówek. Wszyscy i tak skończymy w piachu. Chyba fajnie byłoby mieć co wspominać drepcząc o lasce?
Eh, mogłabym książkę o tych dwóch tygodniach napisać.
Na tylnym siedzeniu samochodu, w jakimś francuskim miasteczku, którego nazwy nie pamiętam (po drodze było dużo Sangrii i muzeum Salvadora Dali) zapadła pamiętna DECYZJA. Jedziemy dookoła świata!!!
Cóż, dookoła świata się jeszcze nie wybrałyśmy. ALE ja postanowiłam zrealizować marzenie o Australii, Ewelinka spędzić pół roku w Budapeszcie a Magdalena póki co eksperymentuje z Włochami w maju... zobaczymy co będzie dalej.
Bo jak raz zasmakujesz życia, bycia w drodze, podróży, ludzi, wina, słońca i przygody, nie chcesz wrócić do tego, co było!
Do pracy, której w najlepszym wypadku nie lubisz, do znajomych, którzy przynudzają w kółko o tym samym, do rodziny, która chce tylko ślubu, dzieci i kredytu dla Ciebie.
To były krótkie, dwa tygodnie. Które sprawiły, że dałam sobie rok na marzenia i parę miesięcy później postawiłam stopę na ziemi Kangura. A wcześniej objechałam z menem kawałek Azji.
I za to - DZIĘKUJĘ.
Mamie, Tacie a najbardziej Im :)
Podobało Ci się? Nie bądź taki, zalajkuj, podziel się radością ze znajomymi :)
PS. Zapomniałam na śmierć! Jesteśmy też na HIPSTAGRAMIE! hyhy
Kliknij po więcej fotek, których nie znajdziesz na blogu:

errata: bo do Włoch jedzie siostra Magdaleny! :))) a Magdalena podróżuje od 3 miesięcy po meandrach korpo i pracy na cały etat! po raz pierwszy, bardzo pouczająca przygoda... I nic nie wspomne o tym jak szalenie miło to wszystko czytać!! dziękuję kiss kiss
OdpowiedzUsuńaaa i jeszcze dopisze, spoźnie się do biura i nie zjem śniadania, I don't care :))) tyryryryryry że BOMBKA wpis!! i wcalenie nie dlatego że o nas a dlatego że to WSZYSTKO PRAWDA! uściskałabym Cie, gdybym mogła wariatko!!
OdpowiedzUsuńtyryry :) czuję się jeszcze fajniejsza. tryryry, dzięki a umieszczenie tego znakomitego foto na końcu, jestem pewna, że ani nikt przystojny a ni bogaty się nie odezwie w sprawie rad :P :* missssss u!
OdpowiedzUsuńtyryry bo to wszystko prawda, na czele z tym, że jesteśmy najfajniesze!
OdpowiedzUsuńPrzystojniacy mi skrzynkę zapychają właśnie, wybiorę najlepszych pod koniec tygodnia :D
prześlijcie mi foty z tripa! LOVE U :*
fajny post, tyle że wespół zespół z komentarzami budzi moja obawę co do opcji Twojego osięścia na stałe w mamy pobliżu. co prawda kto powiedział, że osadnictwo jest lepsze od życia nomadów (z jednej strony) ale z drugiej - tak szczerze mówiąc pogadalabym sobie face to face ...
OdpowiedzUsuńPopieram Starą Matkę i czuję, że nie ma miejsca na tym blogu dla mnie, to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń