Sanur. Na wodospadach


W końcu prawdziwy żar tropików! Bujna, soczysta, zachwycająca zieleń i kipiące wodospady, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. 

Dalej niewiele pamiętam bo lekko umierałam żołądkowo znów :/
Warto było zacisnąć zęby i nie marnować dnia, trasa lekka i przyjemna do przejścia a widoki zapierały dech w piersi.




Nocleg wspaniały... 




widok z tarasu




A: Plany planami a do Sanuru pojechaliśmy dzień później niż planowaliśmy, powodów nie zdradzam… 

Krótka wizyta w Bunga Cafe z rana i od razu lokals się znalazł, który za ładną cenę 70k za dwie osoby podrzuci nas do Sanuru. Standardowa cena to 75k osoby lub co u bardziej chytrych 100k od osoby. Musieliśmy tylko poczekać na łódź wiozącą jedną holenderkę na wulkan. 

I. się źle z rana czuła, to już 78 problem z żołądkiem po lokalnym jedzeniu. Liczyłem, że coś w kawiarni zje ale uparcie nic. Zgodnie z planem o 11:00 z holenderką w trójkę jedziemy, krótka rozmowa w samochodzie i już się znamy. Na trasie wszystkie domki drewniane, wjeżdżając do Sanuru domki od razu stają się murowane. 

Biznes wulkanowy daje zarobić. Sam biznes polega na wejście na wulkan Rinjani na wysokości 3726 m w przeciągu 3dni i 2 nocy. Cena różna od 2mln do 900k od osoby. D
la nas za drogo plus komentarze są pośrednie. 

Zgodnie z planem pojechaliśmy tam zobaczyć wodospady i tego się trzymamy. Z  chorą I. po zjedzeniu niezbyt udanego obiadu ruszamy. Wcześniej wypytałem o trasę lokalsa więc bez żadnego przewodnika znowu sami. 

Trasa okazała się zgodnie z mapką dobrze oznaczona ale niespodzianka przed skrętem na ścieżkę do wodospadów opłata 10k od osoby. 
Droga prowadzi obok kanału służącego do nawadniania pól uprawnych. Kanał jak i ścieżka murowane, po drodze też spotykamy ekipę usprawniającą dziury i tworzącą nowe przejścia. Normalnie Europa. 





Zgodnie z rozkładem po godzinie dochodzimy do pierwszego wodospadu, spodziewałem się dwu metrowego a tu przepiękny wysoki na kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów wodospad z schodami pod sam dół. 







Chwile podziwiamy ale idziemy dalej gdyż czasu mało a do kolejnego trzeba iść rzeką… 

I: i przedzierać się przez dżunglę :)





Z początku nie dowierzamy ale faktycznie po kilkunastu minutach trasa się kończy i jest rzeka z silnym nurtem. Chwila zwątpienia ale przemy do przodu. 
Woda często po kolana, pełno kamieni i zimna jak diabli ! Adrenalina zaczyna wzrastać. 
I. z bolącym brzuchem twardo maszeruje. ! 

I: Tak jest! Trzeba być twardym nie mietkim :)


Po kilku minutach walki jest znowu ścieżka na lądzie, kolejne kilka minut i jest wodospad ! Widok i klimat niesamowity ! Potężny strumień wody z wysoka uderza w wodę na dole. 
W powietrzu jest tyle wody, że od razu przemakamy. Po wszystkich ścianach płynie woda, zdjęcia nie oddają widoku ! 










Uparłem się by podejść jak najbliżej a I. czeka na końcu ścieżki. Pięć minut walki z śliskimi kamieniami i jestem na granicy, dalej już trzeba wskoczyć do wody, niestety czasu już na to nie ma, za 1,5h słońce zachodzi a tyle mamy do przejścia z powrotem. 

Po drodze trochę małp, ot standard w lasach tropikalnych. Jest to druga rzecz po Monkey Forest w Ubud, która kosztuje grosze a jest warta więcej niż nie jedną droga „atrakcja”. 

9.12.13


9 komentarzy:

  1. Piękne fotki, a u nas za oknem...eh, tylko pozazdrościć :) Szybkiego powrotu do zdrowia i pełni formy Igu, pozdrowionka M&G :)

    OdpowiedzUsuń
  2. T. konsekwentny...
    a u mnie schizofrenia murowana! ogladam zdjecia - i jw. wow, łał, oooo... , zaczynam czytać i ... schody - bo juz sie martwie że dzungla, a rzeka z silnym nurtem, że ścieżek brak, że dziecko moje chore! a słońce zachodzi i może zejść na czas nie zdążycie!

    OdpowiedzUsuń
  3. mi się troszkę mocniej przychorowało (ale to nic!) i nie zaglądałam na bloga, patrzę i jaka miła niespodzianka, ile komentarzy, choćby i ojcowskie buźki haha cieszymy się, że się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dziecko przeciez mówiłam ci, że czytelnicy twojego bloga zachwyceni komentarzami, a że nie zostawiaja sladu , no cóż tak juz jest - sama robiłabym to samo w przypadku blogów niemojegodziecka, buziaki

      Usuń
    2. ojjj ale mi nie chodzi o pochwały i peany tylko właśnie jakiś kontakt, o dialogu nie wspominając :)

      Usuń
  4. Faderek cieszę się, że dajesz ten swoisty znak życia :) jednakowoż rozumiemy się bez słów, czasem mógłbyś dać głębszy i szerszy wyraz swojej ekspresji. Buzia

    OdpowiedzUsuń
  5. prosilam, żebys uwazała co jesz, a ktos tu obiecywal bieganie lokalsami na imprezy , podczas gdy .....

    OdpowiedzUsuń