Railay. Skałki, sześciopaki i drewniane fallusy.

22-24.12.13

A: Po przypłynięciu do Railay pojawia się duży niesmak, plaża jest po prostu brudna i mułowata, jednak na szczęście jest to jedna z kilku plaż na miejscu. 

I: Lekka przesada. Fakt faktem woda nie jest super przezroczysta, przy brzegu wręcz mułowata. Może taka pora roku, może odpływ... zabawne jest to, że trzeba z bagażami wyskoczyć prosto z rozklekotanej łódki do morza, nie ma żadnego normalnego dojścia na ląd ani innej drogi transportu. 

Samo Railay jest dosyć specyficznym miejscem. Raj dla amatorów wspinaczek i skałek. Nie ma długich, rajskich plaż, raczej ich urywki powciskane pomiędzy skałami i jaskiniami. Wygląda to wszystko bardzo malowniczo. 




A: Plaża, na której wysiedliśmy zwie się East Side czyli Wschodnia Strona. Po drugiej stronie mamy trzy inne plaże - Pranang, West Side i Tonsay Bay. 

I: Na plaży Pranang przy jaskini Księżniczki jest co najmniej dziwne miejsce kultu miejscowych rybaków, którzy w intencji obfitych połowów składają drewniane fallusy…

Cóż, zdania są podzielone ale mnie Pranang zachwycił I. już mniej. Sama droga jest niesamowita, oczywiście odkryta przez przypadek (idziemy za białasami... a potem - to pewnie skrót do West Side...). Droga prowadzi obok jaskiń i wysokich pionowych skał, o małpach nie wspominam. 

Na końcu drogi wychodząc na ostatnią prostą ukazuje się nam niesamowity widok, plaża piaszczysta i wielkie pobliskie piękne skały na morzu. Turyści oczywiście tutaj leżą ale nie ma się co dziwić, człowiek po prostu chce wszystko rzucić i tutaj spędzić cały dzień lub chociaż kilka godzin. 
Kolejna plaża West Side, drogi na skrót nie ma albo powrót albo opływamy klif. Też ładna i przyjemna i bardziej wygodna(sklepy i restauracje pod ręką).
East Side za to jest stroną knajpową tutaj jest większość knajp i noclegów a ceny co niektórych prze zabawne. Za tragiczny standard cena jak w hotelu więc trzeba chodzić i wszędzie sprawdzać. 

Z East Side też jest droga w góry, ok 20-30min marsz do ostatniej plaży Tonsay Bay czyli plaży dla "oryginalnych ludzi". Noclegi tańsze (chociaż wcale nie aż tak bardzo, widać jak Lonely Planet o kimś wspomni to cena idzie w górę a standard w dół). Za to nocleg w namiocie w recepcji 100 batów (10zł)... 



Jest to głównie miejsce dla wspinaczy i głośniki w knajpach są tam większe i liczniejsze niż na reszcie miejsc łącznie, jednak cena jedzenia już jest taka sama jak wszędzie. 

I: Za to mają jengę :)



A: Railay zasługuje też na jedną dodatkową informację. Jest to miejsce gdzie jest najwięcej przypakowanych facetów na metr kwadratowy plaży. Armia wspinaczy, sportowców i Bóg wie kogo jeszcze, młodzi i starsi. Ogólnie osobom nie ćwiczącym nie polecam przyjazdu by się nie załamać...

I: HAHA! Gruba przesada :) nasz kochany chudzielec pozbawiony stałego dojścia do siłowni zrobił się tak nieśmiały, że chodzi po plaży ubrany jak arabska kobieta.

A: I na końcu ceny... panuje to ogólnie prawie monopol czyli wszystko drogie i niewarte swojej ceny, w sklepach brak cen ale co się nie podniesie to wiadomo, że drogie. Udało nam się jeden sklepik znaleźć który się wyróżniał pozytywnie (ceny nawet tańsze o kilkadziesiąt batów) więc warto chodzić i zwiedzać. 

I: Jak nie wspinasz się po skałkach Railay jest fantastycznym miejscem na kajakowanie. 





Udało nam się nawet przepłynąć pod jedną z jaskiń. Faaaajnie. Niestety niecierpliwy A. nie dał mi nagrać filmiku :/



A: Fale biją, łódki płyną, I. kapelusz poprawia i mnie cierpliwości pozbawia…

I: Tak między nami, właśnie na kajakach spędziliśmy Wigilię :)
Artur nie był zachwycony świątecznym outfitem :)))



Morze było spokojne więc zamiast trzymać się linii brzegowej i kluczyć między klifami udaliśmy się na pobliską wyspę.





Tutaj życie płynie trochę inaczej. Nikt w gorączce karpia nie przypala, nawet Mikołaj zrobił sobie wolne przed pierwszą gwiazdką.



W drodze powrotnej udało nam się uchwycić zachód słońca. W końcu :)



Trzymajcie się ciepło!








11 komentarzy:

  1. boze jak wy to wszystko ogarniacie. mnie sie juz w glowie kreci od nazw kolejnych wysp, miast, plazy ...do tajlandii bylo prosciej. na zdjeciach wygladasz dziecko pieknie a co wazniejsze na szczęsliwą. . tak sobie pomyslałam że taki wyjazd pozwoli wam nie tylko poznać wiekszy kawałek swiata ale co moze nawet ważniejsze mikrokosmos jaki razem tworzycie, buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mikrokosmos... pięknie to ujęłaś mamiszonek :) wciąż szukamy, wciąż próbujemy, wciąż docieramy siebie nawzajem i świat dookoła. Póki nam brutalna rzeczywistość śruby nie dokręci jest dobrze :)

      Usuń
    2. wiesz dziecko, to jest tak że nawet ten brutalny swiat ze swoim dokręcaniem sruby nie jest/nie bedzie tak straszny, jeżeli będziecie mieli Wasz, a nie Twoj i Moj, Mikrokosmos.
      puki co wyglada na to,że A. spełnił Twoją, niewypowiedzianą moze nawet, "Prośbe o wyspy szczęśliwe" KIG, buziaki

      Usuń
  2. Przepiękna plaża :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super fotki, szczególnie te z kajaków wigilijnych, ciekawe w jakiej scenerii Nowy Rok powitacie? :) P.S. uwielbiam tą walutę, nie ma to jak dobry Bat Tajlandzki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha jak to mówią - dobry bat nie jest zły :) pozdr.

      Usuń
  4. jestem fanką tego bloga!!! i Was hahaha. zdj sobie oglądam z uśmiechem!! Szczęśliwego Nowego Roku, pełnego najlepszych wyjazdowych zdarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serwatek kochany w końcu dajesz znak życia! Dzięki :) domagam się publicznie pikantnych szczegółów na priv :***

      Usuń
  5. Szczęśliwego Nowego Roku !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. MAtko kochana dziękujemy serdecznie ale zaczekajcie proszę jeszcze z tymi życzeniami noworocznymi, muszę się mentalnie przygotować na pożegnanie tego szalonego roku... póki co stoję mocno obiema nogami w 2013 na ulicach Chiang Mai i zastanawiam się co by tu za figla spłatać na Nowy Rok... :) buziaki

    OdpowiedzUsuń