Ogłoszenie duszpasterskie


W ramach kooperatywy postanawiamy nieco bardziej pisać „razem” na blogu.

Do tej pory wyglądało to mniej więcej tak:

ja za punkt honoru stawiałam sobie <bycie na bieżąco>. W związku z czym konsekwentnie wrzucam choćby krótką notkę czy fotkę kiedy tylko mamy przez chwilę internet. Jak nie mamy, to piszę offline gdziekolwiek, na kolanie, przy obiedzie, nie zawsze z natchnieniem, głębią, nie rzadko na bakier ze stylistyką czy ortografią :) i wrzucam to wszystko jak pojawia się net, często po paru dniach. 
Po pierwsze – lymkya ma dać znać, że żyjemy i ewentualnie gdzie :)

Aha, jak na kobietę przystało, finanse interesują mnie średnio a inne „twarde dane” uważam za mniej zajmujące niż emocje danej chwili. Carpe diem! wychodzę z założenia, że od tego są przewodniki a jak ktoś na przykład wybiera się w miejsce przez nas odwiedzone i chciałby zdobyć garść praktycznych informacji – nie ma problemu! Wystarczy, że napisze w komentarzu do nas swój mail i z chęcią mu wszystko napiszemy co, gdzie, jak i za ile, nie zamęczając reszty.

Natomiast mój luby miał zgoła odmienne podejście, niespełnionego pisarza i rachmistrza. Perfekcjonista acz zawsze zajęty, odkładał bloga na wieczne jutro. Przemyślenia filipińskie wciąż czekają na dokończenie ręką mistrza. Fakt, że przez moje blogowanie na gorąco nieraz mieliśmy małe tarapaty, jak czekający na nas samolot, do którego cudem dobiegliśmy czy brak noclegu w sporym mieście (na którego szukanie już nie starczyło mi czasu… ouups). 

W związku z powyższym, aby nie czekać na wieczne jutro i nie zamieniać naszego bloga w mojego bloga oraz uparcie zawrzeć więcej danych matematyczno- finansowo- geograficzno –innych robimy, co następuje: 

opisujemy co widzimy na przemian, ja zwykła czcionką, Artur kursywą. 
W ten sposób, w miarę na bieżąco, otrzymacie babski i męski punkt widzenia. 
Mamy nadzieję, że wyjdzie fajnie :)

Apropos ogłoszeń to mamy jeszcze jedno, a w zasadzie zapytanie: 
CZY KTOŚ NAS W OGÓLE CZYTA? 
Oprócz Mam Naszych najdroższych ma się rozumieć. Wyrażam ubolewanie, że prawie nikt się do nas nie odzywa :( jeden Tata rzadko, drugi Tata wcale, siostra sporadycznie, brat nie wiemy czy żyje, na Grzegorza czasem mogę liczyć a gdzie reszta? Widzę po ilości wejść na bloga, że jednak czasem ktoś zatęskni za nami czy się zaciekawi losem włóczykijów i wejdzie na bloga, ale już napisać komentarz to nie za bardzo... W czym problem? To nie facebook, nie ma jak kliknąć „lubię to”. Wystarczy zostawić chociaż „buźkę :)”. 
Cieplej by nam się na sercu zrobiło wiedząc, że czas poświęcony na bloga (a wbrew pozorom nie jest on mały ku utrapieniu mojego kochanego A.) nie jest zmarnowany. 

Cóż... w oczekiwaniu aż minie tropikalna ulewa rozpisałam się jak szalona :)
Konkludując – odzywajcie się do nas na blogu!

PS. Dostajecie nasze komentarze na maila? Czasem odpowiadamy od razu czasem po kilku dniach, warunki dyktuje wszechmocne połączenie internetowe. Nie chcąc przeglądać całego bloga w poszukiwaniu komentarzy ja dostaję Wasze na maila.

PS 2. Można sobie ułatwić czytanie bloga i subskrybować :)

Pozdrawiamy!
I&A

14 komentarzy:

  1. Owszem, ktoś to czyta :) Dla początkującej matki, głównie siedzącej w domu, jest to naprawdę jedna znajciekawszych rozrywek ;) Wychudzkie pozdrawiają :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja cię kręcę Wychudzińskie! Jak miiiiło haha czuję się zaszczycona i ściskam mamusińską z kruszyną, zrobi się cieplej to chusta, maluch i do przodu!

      Usuń
  2. Czytam cały czas! skomentowałam troszkę. Tęsknię za Tobą bardzo. A ty za mnie też trzymaj kciuki. Co z zaświadczeniem w końcu?? I czy tobie się pojawiają powiadomienia, że my Ci zostawiamy tutaj komentarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja za Tobą też jak najbardziej! Wysłałam Ci ze 2 maile, nie dostałaś?!!! zaświadczenie bombka, tylko Ty potrafisz takie sprawy ogarniać miszcz no i nie powiedziałaś jak zaliczenie i erasmus i w ogóle??? dostaję od razu wszystkie komentarze na gmaila, nie wiem czemu ale blog działa chyba najlepiej nawet przy masakrycznym necie jak fb czy mail wymiękają :) całuję i czekam na update!

      Usuń
  3. czytaja dziecko czytaja - tylko sa pewnie niesmiali, buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaglądam codziennie i mobilizuję do tego maguta :) Rozdałem też linka kilku kolegom w pracy oraz klientowi, który niedawno...wrócił z Filipin - więc publiczność macie sporą, tylko nieśmiałą :/ Pozdrawiamy M&G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę Grzegorz co za reklama i zaufanie :) cieszę się bardzo, że nie należysz do grona tych nieśmiałych :) ściskam Was Magutki kochane

      Usuń
  5. Czytają, a jakże czytają i doczekać się nie mogą następnych wpisów tzn my ( mama i tata ), brat z bratową, babcie i dużo naszych przyjaciół. Tata jak zwykle tylko się podpisuje, pod tym, co ja napiszę, on tak ma, chyba po prostu boi się pisać, swoje myśli wyraża tylko osobiście. My każdy dzień zaczynamy od sprawdzenia nie poczty, tylko Limki, jak do siebie dzwonimy w jakieś tam sprawie, to rozmowę zaczynamy o pytania, czy coś jest nowego blogu?, odezwali się?. Dzięki Limce nasza tęsknota za Wami została trochę, ( ale tylko trochę ) pomniejszona. Niech żyje Limka!!!! i jej Autorzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałoby się rzec "niedaleko pada jabłko od jabłoni" :) Artur też w komentarzach nie jest wylewny chociaż sam się niepokoił jak Mama się nie odezwała na blogu parę dni. Czyli pomysł z limką całkiem trafiony, staramy się troszkę radości dostarczyć w miejsce naszej nieobecności. I może dla nas samych na starość będzie fajna pamiątka :) Autorzy ciepło pozdrawiają :)

      Usuń
  6. Fajny pomysl, czyta sie to swietnie. Zazroszcze ze wy jeszcze w tropikach i pozdrawiam z zimnej szarej Polski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i vice versa :) Piotrek, z Twoim biletem myślę, że długo w jednym miejscu nie posiedzisz :) pozdrawiamy. Tym razem z Tajlandii :)

      Usuń
  7. czytam z wielką przyjemnością :) Iwona z Włocławka vel matka chrzestna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jak miło :) Witam Matkę Chrzestną! buziaki

      Usuń