Bangsal. Uważamy na pieniążki

7.12.13 

I: Z żalem opuściliśmy rajskie Gili i miejskim promem (za śmiesznie niską kwotę 12 k) ruszyliśmy do Bangsal, na wyspie Lombok. Na wejściu daliśmy się naciąć na bagaże, tzn. „miły” pan wziął plecaki z łódki i postawił je na piasku za co bezceremonialnie zażądał pieniążki. Wrr… klasyka. Niby wiedzieliśmy, że nie daje się nikomu nieść bagaży ale myśleliśmy, że to ktoś z obsługi promu, tak jak poprzednim razem. Jako że nie mieliśmy drobniaków, za wyjęcie plecaków z łódki, która kosztowała nas 12 k zapłaciliśmy 15k o ironio :)
Dopiero się rozkręcamy! Nocleg…super drogi. W przeładunkowym miasteczku, które samo w sobie nie ma nic ciekawego do zaoferowania, jest dwóch monopolistów noclegowych. Drożej, jak na turystycznych Gili. A do tego mój Skarb zapomniał, że zapłacił z góry i przy wyprowadzce zapłacił drugi raz za pokój. Ma chłopak gest. Na szczęście dwa dni później kasa odzyskana :)

Resztę dnia hulam na blogu nadrabiając zaległości a A. dzielnie ziomuje się z lokalsami. Jestem pod wrażeniem, kiedy on się tak otworzył na obcych ludzi? Super. Jednym uchem wychwyciłam fragment dyskusji. Co mają wspólnego islam, chusty i miłość? Mężczyzna pożąda tego, co widzi. Kiedy interesuje się kobietą bez chusty jest to tylko fizyczne pożądanie. Kiedy mężczyzna patrzy na kobietę w chuście, to znaczy, że pragnie jej sercem. I to jest miłość. 
Szybko klaruje się plan na jutro – idziemy w góry! 

A: Sam Bangsal służy bardziej jako port dla lokalsów do przewożenia ładunków na Gili i ludzi do pracy oraz jako baza wypadowa dla wycieczek na wulkan. Co ciekawe, dla nas 12k(ok. 3zł) od osoby to śmieszna kwota, lokalsi z którymi rozmawialiśmy mówili, że maksymalnie raz na miesiąc do domu na Lombok wracają bo transport jest drogi. Nocleg koniec końców ztargowaliśmy do 150k za noc bez śniadania a i tak cały czas spędzaliśmy w kawiarni Bunga Cafe, która miała w końcu po Gili internet ! Właściciel okazał się rozmowny i podzielił się historią życia jak i zwyczajami muzułmańskimi gdyż wyspa Lombok jest już muzułmańska. Sama kawiarnia służyła też za bazę dla białasów na wulkan i wszyscy się tu zatrzymywali przez wyjazdem dalej, idealne źródło informacji. 


7 komentarzy:

  1. no popatrz jaki T. posłuszny (ordnung jak w wojsku ...), pisałaś coby chociaż buzką dać znać, że sie czyta - to teraz już chyba do końca waszej podróży bedziesz od niego tylko takie oznaki życia dostawać,
    Wracając do Waszych ogloszeń parafialnych - no nawet nieźle pomyślane - co prawda troche mi sie czcionki a co za tym idzie - osoby póki co mylą ....
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm... na razie nie mam lepszego pomysłu jak zaznaczyć nasze wpisy. Mówisz, że mało wyraźnie? no tak, Tatuś będzie teraz się popisywał ":)". Z 2ej strony lepszy rydz niż nic :) buziaki

      Usuń
    2. nie dziecko - nie sa mało wyraźne, tylko ja jestem ś.... i mam sklerozę, ale tak poza tym wszystko w porzadku,

      Usuń
  2. No widzisz Elu, ja mam jeszcze gorzej, mój mąż nie był w wojsku, obce mu posłuszeństwo i porządek, nawet buźki boi się wysłać, mówi, że czeka na osobisty kontakt, pa całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taak posłuszny jak mu pasuje, przedtem chociaz małe zdanko napisał od czasu do czasu, jak mu Igusia furteczkę uchyliła - niczego poza buziaczkim nie uswiadczysz! pozdrawiam

      Usuń
    2. "uchyliła furteczkę" haha zaraz zmobilizujemy seniora do większej aktywności :)

      Usuń