Koala Park i Kanguuury!


Czas stanął w miejscu. W końcu zobaczyliśmy kangury!
I koala i najmniejsze pingwiny na świecie też :)










Zacznę dziwnie bo od tego, że generalnie Koala Park w Sydney nie polecam
Słabiutkie miejsce, malutkie. Poszliśmy tam bo:

a.) już nie mogłam doczekać się kangurów!
b.) było bliziutko nas, dosłownie 5 min, więc grzechem byłoby nie wykorzystać sytuacji.

Koszt 27 $. Atrakcji poza ogoniastymi niewiele. Parę zaspanych koala, 3 pingwiny niebieskie, trochę ptaków (m.in. gigantyczne kazuary i emu), jakiś zabłąkany wombat, cztery dingo, papugi i owce :) 







Pingwiny niebieskie to prawdziwe słodziaki. Nie takie pyskate jak te z Madagaskaru :)




Za tą cenę naprawdę nie warto. W samym Sydney jest kilka innych zoo i parków, gdzie można poszaleć z kangurami. Nie wspominając już, że wszystkie lokalne zwierzaki można śmiało zobaczyć na łonie natury, wcale nie daleko od miasta.

Lepiej dołożyć parę baksów i jechać na cały dzień chociażby do Taronga zoo.
Wybierzemy się tam wkrótce na pewno.

Nie zmienia to faktu, że było ekstra!
Miejsce kameralne, poza głównym szlakiem turystycznym. Kangury do Twojej dyspozycji na wybiegu, możesz szaleć z nimi do woli. W południe były nieco ospałe.




Wystarczyło, że A. niechcący je wystraszył i zerwały się jak dzikie! Piękny widok.

Kto z Was nie miałby radochy karmiąc kangusami matkę kangurzycę i jej małe kangurzątko wystające nieśmiało z torby?! KTO?








Mała rada – jak będziecie kiedyś wybierać się do ogoniastych, zabierzcie ze sobą kangusy (tak, te płatki do mleka :) ). 











Nie tylko zaoszczędzicie parę baksów na jedzeniu dla zwierzaków ale zaskarbicie sobie ich miłość. 






No to jazda!


Nie spodziewałam się, że kangury są aż tak łagodne, kochane, przyjazne. Jak dzieci :)
OK, dosyć gadania, zobaczcie lepiej fotki! 
Prawdziwy kangoo - freestyle! Wybrane z bólem serca spośród miliona cykniętych :)

















No powiedzcie, że nie fajne ziomki są??? :)

















Niespodzianka


Największym zaskoczeniem dnia

(poza Lukiem, który zaskoczył nas powrotem o 9 rano do niezbyt posprzątanego mieszkania oupss... czy ja kiedyś nauczę się NIE zostawiać rzeczy na ostatnią chwilę?!), 

było…
Strzyżenie owiec! Nie inaczej. Kiedyś tradycyjne i dobrze płatne zajęcie w Australii, dziś odchodzący w niebyt relikt i ciekawostka dla zwiedzających. Niby nic takiego, ale jak koleś w kowbojskim kapeluszu ogolił na naszych oczach wielką owcę w 2 minuty – szczeny nam opadły. Tada!





post scriptum


Czy wiecie, że minął już miesiąc odkąd jesteśmy w Sydney?!! 
Okrągły i szybki jak piłka polskiej tenisistki. Zostało nam 6 do wyjazdu. 
Zaczynam się pocić ze stresu... Pora brać się do roboty! 
Plan przeprowadzenia serii wywiadów z Polakami i nie tylko na temat życia w Australii dojrzewa coraz mocniej. 

Pora obalić parę mitów i wylać kubeł zimnej wody na głowy co poniektórych zapaleńców :)


Ciekawi…?

9.02.14

6 komentarzy:

  1. Jasne, że ciekawi - czekamy z niecierpliwością :) Pozdrowienia dla skaczących ziomali :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) POWODZENIA (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia cudowne, niesamowite, brawo Autorzy Limki!
    Tym razem nie Wy byliście głównym " obiektem oglądania ", a te słodziaki - kangury. Po Waszych zdjęciach zmieniłam zdanie o kangurach. Kiedyś słyszałam, że są one nie bardzo przyjazne, potrafią kopać, boksować, a tu proszę, jakie słodziutkie, aż chce się lecieć do Australii, by je głaskać i poprzytulać.
    Gorąco pozdrawiamy i dalszych pozytywnych wrażeń życzymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, kangurów jest wiele gatunków :)
      część to słodziaki, jak widać na zdjęciach, a część to małe gryzonie i szkodniki i nie rzadko całkiem niebezpieczne :) my jednak kochamy je wszystkie!
      Ściskamy Was również i ZAPRASZAMY!

      Usuń
  4. niesamowite, co prawda jak tak sobie mysle to sama nie wiem z czego wynikało moje przeswiadczenie, że kangury sa niebezpieczne ale tak sobie własnie myslałam. a tu prosze normalne pluszaki przytulanki. zdjecia śliczne - no ale jak sie fotografuje taakie obiekty ....
    apropo najwiekszych niespodzianek, ta pierwsza cóz ja moge powiedzieć, czego ty kochanie byś jeszcze nie wiedziała .... ; strzyżenie owiec przez australijskich kowboi musialo robić wrażenie. swego czasu leciał kultowy serial "Ptaki ciernistych krzewów", gdzie pokazywano min. wyścigi w strzyzeniu owiec - nawet na małym ekranie było na co popatrzeć ..., pozdrawiam i czekam na wywiady

    OdpowiedzUsuń
  5. kowboj na zdjęciu strzygł zawodowo 7 lat (!) żeby osiągnąć taki poziom i czas, który daje mu oficjalny certyfikat. Trzeba lubić taką robotę!
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń