HER. Miłość przyszłości.



Smartfon to złooo!

Człowiek nie wytrze jeszcze śpiocha z oka a już luka co tam na fejsie, mailu etc. 
I zamiast wzywać pogotowie do zapchanego WC i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku szykować się na plażę wkurza się i siada przed laptopem. 
Bo był leniwy i od dwóch tygodni nie napisał o filmie, który chciał ocenić jeszcze zanim go obejrzał. Bo wiedział, że będzie dobry. 
A teraz czyta w komentarzach, że WiIlk z Wall Street słaby (nie zgadzam się!) a co gorsza widzi na innych blogach beztroskie recenzje HER.
Wrr...
Dobrze mi tak.
Do roboty.





Moja opinia


Jestem trzy razy na TAK! 
Za całokształt. I detale. 
Za to piękno i prostotę w każdej scenie. Za muzykę, zdjęcia i ujęcia. Za scenografię (!).
Za szalone spodnie powyżej pępka, jakie nosi główny bohater.




Nie chodzi o poszczególne dialogi, grę aktorską, akcję lub jej brak. 
Po prostu piękny, pięknie nakręcony film. Z uczuciem, dbałością o każdy szczegół. 
Nie śmierdzi robieniem kasy z kilometra. Nie czuć tego pośpiechu bo termin dyszy na karku i szybko, szybko, musi zarobić! 
Spokojnie. HER na siebie zarobi. Inaczej stracę resztki wiary w inteligencję widzów.

O czym HER w ogóle jest ?


O miłości. Miłości przyszłości. I dojmującej samotności. 

(Tak, przykro mi Panowie. Jak się poświęcicie i zabierzecie swoją kobietę do kina/ na kanapę przed komputerem na pewno Wam się zwróci. W naturze.)

Kto z Was nie poznał kiedyś kogoś przez internet? 
Znany portal randkowy, chat czy gra w pokera na facebook'u (serio)?
Znam niejedno małżeństwo, które poznało się w ten sposób. I są bardzo szczęśliwi. 
Może dlatego tak łatwo utożsamić się i sympatyzować z Theodorem.

W HER nie pojawia się nic nowego. Niedaleka przyszłość. Jeszcze większa samotność.
I jeszcze lepsza technika. 
I miłość. Człowieka do systemu sztucznej inteligencji (?) i vice versa.

Trąci desperacją i smutkiem. Ale aż za łatwo mogę sobie wyobrazić ten scenariusz w naszych domach. Wkrótce. 

ON pisze miłosne listy (do ludzi, w imieniu innych ludzi) więc odrobina ironii i maks sympatii dla bohatera zachowane.

ONA rozkwita razem z nim, jak brzydkie kaczątko poproszone pierwszy raz do tańca na szkolnej potańcówce. I wkrótce go prześciga.

ONI


w HER króluje On - Joaquin Phoenix, czyli Theodore Twombly. Wspaniale gra. I tyle. 
Ona jest głosem Scarlett Johansson. Nie jestem jej fanką ale wypadła naprawdę nieźle. 

Seks


HA! Oczywiście jest. Oczywiście wirtualny więc nie ma co się napalać. 
W wydaniu tragikomicznym. Tekst o duszeniu martwym kotem powinien przejść do historii.

NAgrody


Złoty Glob za najlepszy scenariusz HER już dostał (Spike Jonze).

Nominowany do Oscara za najlepsze: film, scenariusz, scenografię, muzykę, piosenkę 
(mam nadzieję, że wygra!!!)  
tutaj możecie posłuchać:



Swoją drogą - nuda czy czytacie? 
Ja zawsze patrzę, czy film nagrodzony, zwłaszcza jak się się śpieszę i nie mam czasu na dogłębną analizę fabuły i obsady aktorskiej. Na skróty.

Podsumowanie


Romantycznie, ciepło, optymistycznie. Ale o dziwo, nie głupio.




I teraz mogę iść na plażę :)

Zakończenie


Chyba oczywiste, że nie mogę go Wam zdradzić?

Nie będę Was pouczać, że taka przyszłość nas czeka. Bo jesteśmy leniwcami i tchórzami. Boimy się zaangażowania, odpowiedzialności, bliskości. A jednocześnie tak bardzo jej łakniemy. 
Lubimy iphonową asystentkę Siri, chaty, fora, cyber seks i filmy porno. 

Miłego oglądania.



PS. Czekam na Wasze opinie i podziękowania od Panów, którzy poświecili się i obejrzeli HER z Paniami.

6 komentarzy:

  1. Dzięki za rekomendację, zapowiada się bardzo ciekawie. Z pewnością obejrzę z drugą, lepszą połówką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, nie mogę odnieść się do recenzji filmu z autopsji - u nas jeszcze nie leci. ciekawe co o nim sadzic bede : iphonowa asystentka - nie moja bajka … więc stosunek do Siri mam z głowy; z całą pewnością nie lubię forów, cyber seksu i filmów porno ale za to lubię Joaquin Phoenixa, że o ciepłych romantycznych i optymistycznych filmach o miłości nie wspomnę.
    a tak na marginesie dziecko - autor scenariusza nie był znowu tak oryginalny, chociaz czerpał z najwyższej półki - miłosne listy (w zastępstwie niepismiennych zakochanych - XIX w.) pisał np. poeta Florentino Ariza bohater "Miłości w czasach zarazy" G.G. Márqueza.
    nawiasem mówiąc wątek był wzruszajacy i owocny ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Premiera w Walentynki, czyli jutro :)
      Idźcie do kina na moją odpowiedzialność, spodoba Wam się! Joaquin jest wspaniały. Film to popis jednego aktora w zasadzie.

      PS. nie chodzi o listy, tylko o namacalną miłość między człowiekiem a komputerem. Co zresztą oryginalne samo w sobie też nie jest. Ale pięknie podane. Zobacz koniecznie. Ciekawa jestem opinii.

      Usuń
  3. dziecko wiem, że film jest o zwiazku czlowieka z maszyną, szczegółowych watków jednak z przyczyn wiadomych nie znam a w swoim poprzednim komentarzu odniosłam sie do twojego wpisu - "ON pisze miłosne listy (do ludzi, w imieniu innych ludzi) ..."
    mam nadzieje, ze namówie tate, chociaz łatwo pewnie nie bedzie ....
    byliśmy wczoraj na Jacku Strongu, z racji srodowiska w jakim żyje od prawie 30 lat - temat byl zawsze kontrowersyjny i wyglada na to, ze jeszcze długo takim będzie. chociaz zderzenie wydzwieku filmowego ze stosunkiem do Kuklińskiego decydentów politycznych i wojskowych już po 89' jest interesujace i generuje coraz więcej pytań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm. Nie jestem wielką fanką takiej tematyki ale może obejrzę.

      Usuń